To był wielki krok w stronę Pracy Online. Mając wizję przyszłości, pomysł na życie zawodowe i rodzinne, na mojej drodze stanęło wiele ciekawych osób, które pomogły mi w różny sposób zmienić, zweryfikować i dopracować plany. Jednocześnie, wycofanie się z życia wśród energetycznych wampirów oczyściło moje pole i otworzyło drogę na nowe i niesamowicie fascynujące.
Przed Nowym Rokiem zaczęłam pisać o tym jak znalazłam się tu i teraz w mojej off i on- linowej pracy. Część pierwszą znajdziecie PRACA ONLINE I NOWOROCZNE POSTANOWIENIA.
Jak już pisałam wcześniej powstał blog Kuchnia Ilony, podjęłam decyzję, że idę na całość i skupiam się na rozwoju swojej wiedzy. Czytałam, szukałam, podglądałam. Prawda jednak jest taka, że jeżeli kompletnie nie wiesz od czego zacząć, nie masz też zielonego pojęcia czego musisz szukać. Jednak twardo szukałam, czegoś 🙂 Swojego punktu zaczepienia.
Przeszukując internet i facebooka trafiłam na See Bloggers. Zapisałam się, poszłam i … Pierwszy raz wśród ludzi wirtualnego świata. To dla mnie było WOW. Wybrałam się na tyle warsztatów kulinarnych ile udało mi się złapać. A jak miałam lukę, wchodziłam na wielką salę, gdzie był ogrom interesujących wykładów. I to był dla mnie przełom. Zrobiłam wielkie oczy. Biznes online, to wielka maszyna. Pasja to jedno (zdecydowanie podstawa) ale ilość informacji zza kulis blogowania mnie zszokowała.
Stwierdziłam, że stworzę mojego bloga jako markę i tak właśnie chcę pracować. To był jeden z pierwszych pomysłów na życie i zarobek. Piękna wizja, prawda?
Byłam chyba na każdym forum blogerskim, czytałam wszystkie możliwe newslettery i słuchałam wszystkich „dobrych rad” od bardziej doświadczonych bloggerów. Do tego media 🙂 heh telewizja i radio nasyciły swoje programy blogerami, wszyscy świetnie zarabiający, wszędzie istniejący, mający dziesiątki tysięcy fanów i piękne słowa, żeby pamiętać, że nie kasa się liczy tylko PASJA….
Pisałam ambitnie swoje posty według mądrości, którymi się dzielili… regularnie i wartościowo, nie zapominając o szczerości i autentyczności. I co… i nicooo. Liczba czytelników bez zmian, propozycji biznesowych brak, nikt nawet nie reagował jak coś napisałam. O co chodzi?? Coś tu nie gra.
Kolejny zlot twórców wirtualnego świata i inne myślenie. Tym razem zapisałam się na wiele warsztatów dotyczących marketingu, technicznych zagadek portali społecznościowych itp. Wiadomo, to nie obszerne kursy, ale otworzyły mi oczy na wiele zagadnień, o których istnieniu nie miałam zielonego pojęcia. Po moim drugim zlocie See Bloggers już wiedziałam czego szukać. To oczywiście rodziło kolej pytania. Łatwo nie było, okazało się, że gotowanie i pasja to mały miki… Trzeba wiedzieć wiele o pozycjonowaniu, gdzie się pokazywać, gdzie nie, z jakich portali korzystać i jakim nie dawać się okradać. Do tego żale wszechobecne… Ale to było frustrujące. Nikt nie napisał czym się kierować i jak się zaczyna przebranżowienie, ale czepiali się wszyscy.
Nie poddając się, czytałam kolejne fora i grupy. Natknęłam się wtedy na pierwszy webinar Kamili Czarnomskiej, która prowadzi bloga Trening Kariery. To właśnie było to…
W lipcu 2015 roku wzięłam udział w webinarze. Pierwszy raz się odezwałam. Przedstawiłam się nawet zadałam pytanie. Kiedy Kamila na forum publicznym powiedziała „Cześć Ilona…” i odpowiedziała na pytanie zaróżowiłam się po drugiej stronie ekranu. Olśniło mnie… czemu jestem zdziwiona, że mnie nie widzą i nie reagują jak się nie odzywam i nie wychylam z cienia 🙂
Później umówiłam się z Kamilą na indywidualne spotkanie. Szukałam recepty, drogowskazu i dostałam. Początki nie do końca mi odpowiadały. Sugestie, że powinnam zrobić to czy tamto, halo… ja chcę czegoś innego. W miarę upływu czasu i nauki Kamili zrozumiałam, że te wszystkie kroki mają znaczenie. Nauczyłam się od niej wiele. No i nie ukrywajmy… Kamila jest ode mnie młodsza i dużo lepiej zna się na dzisiejszym, nie tylko wirtualnym świecie oraz rynku pracy. Nie rozumiem, dlaczego ludzie starsi uważają, że są najmądrzejsi? Nie ta bajka, nie ta bajka….
I tak oto świeża, mądra i z kolejną wizją pracy zarobkowej weszłam w następny etap. Niewątpliwie był przełomowy. Kamila pokazała mi które drzwi mam otwierać, jakimi oknami powinnam wchodzić, a gdzie się ładnie ukłonić i iść dalej. Niby wszystko oczywiste, ale jeśli ktoś ci o tym powie głośno, a jeszcze do tego napisze na karteczkach, to zaczynasz przytakiwać i skreślać kolejne punkty z listy: co muszę zrobić z ogromnym uśmiechem.
Szłam ambitnie do przodu nie bojąc się porażek, mając świadomość wielu swoich zalet i umiejętność wyszukiwania wiedzy potrzebnej do dalszego rozwoju. Wiedziałam co mam zrobić, żeby utrzymać siebie i zapłacić to przyziemne przedszkole, tak niezbędne dla rozwoju mojego malucha i do uzyskania czasu na kolejne szczeble rozwoju. Parłam do przodu.
Będę pisała o gotowaniu, robiła pokazy, warsztaty – super.
Oczywiście w tak zwanym między czasie poznałam wiele wartościowych osób, dzięki którym moje marzenia zaczęły się powoli przeobrażać w rzeczywistość. Ale o tym napiszę przy innej okazji.
Kolejna część mojej opowieści już za chwilę, mam nadzieję, że powoli zaszczepiam w Was chęć do realizowania swoich snów.