Kiedyś usłyszałam od Moniki, że nie mogłaby pracować tak jak ja, za duża dyscyplina jest potrzebna. Zgadza się, ale prawda jest taka, że cały czas pracuję i uczę się dobrej organizacji czasu, wspomnianej dyscypliny i Szukam odpowiedniego „klucza”. Chociaż w większości przypadków pracuję w domu, nie mogę siebie i wolnych chwil zaniedbać. Czasami dobry film jest na wagę złota.
Ten pomysł, który chodził mi po głowie od bardzo dawna. I od razu uprzedzam, że w tym cyklu nie będę tworzyła przepisów do każdego obejrzanego filmu, tylko dlatego, że podano w nim obiad. Zależy mi na podzieleniu się filmami bliskimi memu sercu lub tymi któe wywarła na mnie wrażenie. Ten cykl, to taki mały dodatek kulinarny. Oczywiście nie może zabraknąć klasyków, które powiiny znaleźć się na liście każdej gotującej osoby. To jak dokument, warty obejrzenia.
Blini Demidoff, tym przepisem otwieram nowy cykl. „Uczta Babette” film, który podobno każdy miłośnik smacznych dań powinien obejrzeć. Ubawiłam się i nie dlatego, że fabuła była niesamowita, lecz właśnie dlatego, że mi jej brakowało, a sława filmu dotarła chyba wszędzie. Głównie to opowieść o dwóch wielce religijnych siostrach i ich wielkim sercu. Niestety nie poruszył mnie. Przyznać jednak muszę, że wątek tytułowej uczty wzbudził moje zainteresowanie, był zabawny i bardzo inspirujący. Szkoda tylko, że to ostatnie minuty filmu. Mimo to, wywarł na mnie takie wrażenie, że zaczęłam szukać w internecie informacji o restauracji, o szefach kuchni i historii potraw wspomnianych w Uczcie Babette. Przyznam, że to było znacznie ciekawsze niż cały film. Blini Demidoff, to właśnie zastanowiło mnie najbardziej. Przecież to rosyjskie danie i skąd wzięło się w najznakomitszej paryskiej restauracji. Ciekawostka…. krążą różne informacje. Jedną z nich jest udoskonalenie klasycznych blinów z kuchni rosyjskiej przez Hrabiego Demidoff w restauracji Maison Doree.
Dzisiaj chciałabym poczęstować Was owymi blinami i zachęcić do ich samodzielnego przygotowania w domu. Mimo, iż serwowane były w najlepszych miejscach świata, nie stanowią większej trudności w przygotowaniu. Poza tym, czyż Twój dom nie jest najlepszym miejscem na naszej ziemi?
Ściskam Ilona ♥
Blini Demidoff au Kawior
Potrzebne będą:
- 200 g mąki gryczanej
- 100 g mąki pszennej
- 15 g świeżych drożdży
- 1 łyżeczka cukru
- ok 2 szklanek mleka ciepłego
- 1 jajko od szczęśliwej kurki
- 50 g masła
- szczypta soli himalajskiej
- olej do smażenia
- wędzony łosoś
- jogurt grecki lub gęsta śmietana
- świeży koperek
- kawior
Robimy zaczyn. Drożdże rozpuszczamy w mleku z cukrem i łyżką mąki pszennej. Dokładnie mieszamy odstawiamy do wyrośnięcia. Następnie do miski wsypujemy oba rodzaje mąki, sól, rozpuszczone masło, jajko, mieszamy ze sobą i dodajemy zaczyn. Całość dokładnie mieszamy, przykrywamy lnianą ściereczką i odstawiamy, na około 1 godzinę.
Po tym czasie rozgrzewamy patelnię z odrobiną oleju i nakładamy łyżką ciasto formując nieduże placki. Smażymy, aż się zarumienią z obu stron.
Gotowe placki podajemy z plasterkiem łososia, łyżeczka jogurtu oraz kawiorem i koperkiem do dekoracji.