Mini vanem w podróży (post z gatunku technicznych)

Co może zmobilizować felietonistę do napisania technicznego posta? Wiele pytań, próśb i zapytania na forach lub facebookowych grupach. Łatwiej podesłać zaciekawionemu link, niż przesyłać wiele zdjęć i opisywać. A poza tym, długo zbierałam się do opisania naszej przygody.

Zabudowa mini vana. Ja to wszystko się zaczęło?

Kiedy wyjechaliśmy do Krakowa, była to „wolna amerykanka” w aucie. Mini van załadowany po kokardkę, zero organizacji i dmuchany materac. Fakt gwiżdżącej niemiłosiernie pompki i szykowanie noclegu o 2 w nocy na środku kempingu oraz bałagan którego nawet ja nie mogłam ogarnąć jest wystarczającym bodźcem to stworzenia „mini-mini domku na kółkach”.

Chcieliśmy zakupić gotową zabudowę. Na rynku są dostępne świetne zestawy. Niestety większość z nich przewiduje tylko dwoje podróżników w aucie lub kosztuje jakieś niesamowite pieniądze. Prawdę mówiąc wolałabym je przeznaczyć na wycieczkę niż tonę gąbki i sklejki w aucie. Świetnie znając branżę meblarską mam świadomość z czego ta cena wynika, ale robiąc i projektując zabudowy 12 lat nauczyłam się tego i owego.

Tak więc postanowiliśmy wykorzystać zasoby naszej pracowni, materiały z odzysku, wiedzę wymieszać z potrzebami i działać.

Zabudowa mini vana i nasze potrzeby w aucie.

Podróżujemy z dzieckiem, więc ważne, aby były 3 fotele. Jeździmy Fiatem Ulysse – 7 osobowym. Pozostawiamy fotel kierowcy – wiadomo i 2 zewnętrzne fotele w 2 rzędzie. Siedzę z dzieckiem z tyłu, bo zawsze wygodniej mi wytrzeć mu nos, czy podać zabawkę gdy spadnie. Siedząc z tyłu mogę się z nim bawić, oglądać bajki, układać klocki nie przeszkadzając kierowcy. Pod ręką mam lodówkę, skrzynkę z przekąskami, stolik z komputerem (często pracuję w czasie drogi). Wyciągamy więc fotele, te, które są zbędne. Niestety w naszym aucie, po przednim pozostaje niewygodna konstrukcja, o którą można sobie połamać nogi, wstając za potrzebą w nocy. Tu niezbędny był lekko podniesiony parkiet.

Potrzebne było szerokie łóżko, które można rozstawić bez potrzeby wyciągania bagaży z samochodu. W Krakowie musieliśmy wszystko wyjąć, nadmuchać materac i wszystko wstawić. Włącznie z wyciąganiem foteli pasażerów i układaniem ich pod kierownicą. Ps. Przypadkowe trąbienie na środku uśpionego pola kempingowego nie jest mile widziane – więc powstała potrzeba kolejna – nie możemy wyciągać foteli i bagaży.

Podczas podróży lubimy zbaczać z drogi, czasami zatrzymać się na dłużej w jakimś miejscu bo ładnie. Chcemy więc być na maksa samodzielni. Własna kuchnia, woda pitna, toaleta, trochę prądu i sypialnia oczywiście. Oczywiście nie mogło zabraknąć prywatności.

Nauczona przez tatę, że na każdą sytuację trzeba być przygotowanym i jeżdżąc maszyną, która raczej do niezniszczalnych nie należy, muszę mieć plan B, czyli odpowiednią ilość bagażu, którą w razie czego zgarniam, zabieram rodzinę pod pachę i korzystam z innej formy podróżowania (pociąg, hotel, autobus).

Fakt, że wspomniana potrzeba jest na końcu, nie oznacza, że jest mniej ostania w hierarchii. Wręcz jest jedną z najważniejszych i tu nie było, żadnych dyskusji i odstępstw. Cała zabudowa musi być przede wszystkim bezpieczna dla pasażerów w czasie jazdy. Choć nikt nie chce wypadków, trzeba o nich myśleć i zabezpieczyć się odpowiednio.

Zabudowa mini vana, czyli projekt i konstrukcja.

Wymierzyliśmy swoje autko, wyciągnęliśmy zbędny ładunek (fotele) i do dzieła. Konstrukcja musi być lekka, łatwa do zdemontowania, bez zbędnych śrubek i potrzeby wożenia całego warsztatu. Możliwa również do spięcia pasami., żeby przy ostrym hamowaniu, nic się nie przesuwało.

Powstały oczywiście dwie wersje, dwa projekty. Jeden autorstwa mojego i Roberta. Gdzie potrzeby były uzupełniane możliwościami technicznymi i zasobami oraz Tymka, który popłynął z fantazją i zaprojektował piękny domek na kółkach.

Zabudowa mini vana – materiały.

Do całej zabudowy chcieliśmy wykorzystać materiały z odzysku. Mieliśmy całą masę desek, piankę z materaca i materac, którego już nie dało się nadmuchać z powodu starości. Oczywiście przydatna była także mała euro paleta

Wystarczyło dokupić płytę na łóżko i odpowiedniego wymiaru skrzynie. I te chyba kosztowały najwięcej.

Zabudowa mini vana – budowa.

Czas zakasać rękawy i zabrać się do pracy. Parkiet. Po wyciągnięciu przedniego fotela pasażera, została cała stalowa konstrukcja, którą przykryliśmy wyszlifowaną idealnie euro paletą. Została przymocowana odpowiednio, żeby się nie przesuwała i zakryła całą wolną przestrzeń. Dzięki temu, bo zejściu z łózka w nocy nie połamaliśmy sobie nóg.

Cała zabudowa jest składana i montowana bez zbędnych śrub. Na czas spania wystawiany jest solidny koziołek, który podtrzymuje drugą część łóżka. Płyta OSB, została obita gąbką tapicerską i materacem gumowym. Dzięki temu łózko jest odporne na wylewany sok, lub zupę. Fotele pasażerów po złożeniu tworzą podporę, a wystawiony koziołek podtrzymuje płytę.

Konstrukcja zbudowana jest tak, że wchodzą obie skrzynie pod nią, gdzie trzymamy nasze ubrania. Lodówka turystyczna, dość duża stoi na fotelu kierowce, toaleta pod kierownicą. Za paletą we wnęce leży przetwornica. Elektrowni nie mamy, ale można podładować laptopa lub podtrzymać „mroźne życie” w lodówce.

Zatrzymujemy się zwykle na polach kempingowych, gdzie można skorzystać z prądu, czy prysznica. Na chwilę obecną kąpieli w aucie nie urządzimy, ale zęby i buzię w misce umyć można, a i dziecko wykąpać się da.

Potrzeby i marzenia.

Zabudowa mini vana, którym jeździmy, spełnia 90% naszych potrzeb, jest w nim troszkę mało miejsca gdy się przebieramy. Występują też pewne komplikacje gdy pada deszcz. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia. Długo myśleliśmy o tym, żeby w przyszłości zakupić kampera, ale jednak po wielu wycieczkach i niestandardowych potrzebach postanowiliśmy, że naszym celem będzie przyzwoity, duży bus. Cały będzie sukcesywnie tworzony do naszych potrzeb i oczekiwań. Zanim to nastąpi trochę wody w rzece upłynie, ale już teraz każdy krok stawiamy w odpowiednim kierunku.

Plany i podróże.

Nasz samochód nie jest najmłodszy, więc na chwilę obecną testujemy go w Polsce. Ale nie ma tego złego… Za granicę lecimy i korzystamy z komunikacji publicznej, co również ma sporo plusów. A po kraju jeździmy, dzięki czemu poznajemy piękne miejsca w Polsce o których nie mieliśmy pojęcia.

Jeden z naszych wyjazdów mini vanem już wcześniej opisywałam, zobaczycie w nim także zabudowę mini vana. Jeśli jeszcze nie widzieliście koniecznie kliknijcie TUTAJ i zobaczcie jak spełnia się marzenia.

 

Ale mamy pomysły na przyszłość!